niedziela, 18 grudnia 2016

Eko-pranie bez kasztanów i orzechów

   Jak już pisałam wcześniej, płyn do prania z kasztanów okazał się niewypałem. Najpierw zbieranie kasztanów, później rozłupywanie, przerabianie, próby ususzenia ich, czyszczenie pleśni z pojemników, a to wszystko tylko po to, aby dowiedzieć się, że w zasadzie ani to nie pierze, ani żadnych cudów nie czyni. Ekologiczne, ale nieskuteczne. A orzechy piorące? Sama nigdy z nich nie korzystałam, przyznaję bez bicia - jednak jeśli wierzyć znajomym i informacjom znalezionym w internecie (zarówno na blogach jak i w badaniach), efekt jest dokładnie taki sam - tyle tylko, że orzechy są droższe, pakowane i sprowadzane z Indii. Czyli nie dość, że nie działa, to jeszcze trzeba do tego dorzucić cały ślad węglowy samolotu lecącego przez pół świata - nie dość, że nieskuteczne, to jeszcze nieekologiczne.

   Co więc w zamian?
   Po przeszukaniu internetu w poszukiwaniu czegoś, co pozwoli mi zrobić (och, koniecznie zrobić!) cokolwiek, czym będę mogła wyprać ubrania z lżejszą świadomością i z efektem czystych ubrań (wreszcie), zdecydowałam się w końcu kupić wielką paczkę sody i boraksu (co wykorzystywałam też w płynie do mycia naczyń). Znaleźć sodę w kilogramowej paczce nie przedstawia większych trudności, natomiast z boraksem wcale nie jest tak łatwo. Zależało mi na tym, żeby nie kupować wysyłkowo (transport -> ślad węglowy rośnie, a jeśli można tego uniknąć, to czemu by nie?), natomiast okazało się, że boraks uznaje się za substancję toksyczną i uzyskanie pozwolenia na jego sprzedaż przedstawia pewne trudności. Jak to rzeczywiście jest z tą toksycznością? O tym można przeczytać tutaj, w dużym skrócie zaś - plotki głoszą, że boraks może powodować problemy z płodnością, natomiast nie zostało to potwierdzone. Badania na szczurach (kilkupokoleniowe!) oraz obserwacje pracowników fabryk wytwarzających boraks wykazują brak jakiegokolwiek toksycznego czy ograniczającego płodność działania.

Oczywiście przygotowując proszek nie zauważyłam różnicy między sodą oczyszczoną a sodą kalcynowaną. W płynie do mycia naczyń wspominałam o tym, że podgrzewałam sodę, aby zmienić jej strukturę, natomiast przy proszku w ogóle nie zwróciłam na to uwagi - następnym razem kupię od razu sodę kalcynowaną.

  Jak zrobić ekologiczny proszek?
   Przepisów w internecie jest mnóstwo, wszystkie jednak opierają się na tych samych składnikach w różnych proporcjach. Mój proszek został sporządzony tak:
  • 0,5 kg sody (omyłkowo oczyszczonej - nie powtarzajcie moich błędów i dajcie od razu kalcynowaną),
  • 0,5 kg boraksu,
  • ok. 1/8 kostki szarego mydła roślinnego (czyli najtańszego z Tesco),
  • opcjonalnie ulubiony olejek eteryczny
Trudne? Nie sądzę. Wystarczy zmieszać wszystkie sypkie składniki i przesypać je do jednego pojemnika dla łatwiejszego dozowania. Internet mówi, że na jedno pranie wystarcza jedna lub dwie łyżki stołowe, ja używam proszku więcej, bo nigdy nie radziłam sobie z praniem i nie ufam mojej sodzie oczyszczonej ;) Przy wsypywaniu proszku do pralki dolewamy kilkanaście kropel olejku, dla lepszego utrzymania zapachu dobrze jest dolać do komory przeznaczonej na płyn do płukania.

  Jak to działa?
  Ooooj wspaniale!! Muszę się przyznać do jednego - moje ubrania są wiecznie zaplamione. Pryskający keczup, rozlana herbata, spadające z kanapek pomidory i kapiąca zupa to zjawiska, z którymi muszę sobie radzić dziwnie często, zwykle bez dobrych skutków. Pranie kasztanami nie zdało egzaminu z tego właśnie powodu - brudne ubrania wrzucone do pralki po wyciągnięciu były... nadal brudne. Natomiast już pierwsze pranie z użyciem nowego proszku wywołało u mnie stan bliski euforii - wreszcie ciuchy po praniu są uprane! Czyste, ekologiczne, pachnące lawendą, bez plam, cudownie...
Gdyby nie ciemna strona mocy.
Wiadomo, że w życiu nic nie jest idealnie i zawsze musi być jakiś minus. Co tym razem? Standard - plastikowe butelki. Zgaduję, że plastikowe butelki i tak są o niebo lepsze od nieprzetwarzalnych opakowań, ale czy w takim razie mój proszek ma aż taką przewagę nad ekologicznym proszkiem do prania kupionym w kilkukilogramowej paczce? Cóż, do tego musiałabym sprawdzić wydajność mojego proszku i kupnego. Do tego soda i boraks mogą też posłużyć do całego mnóstwa innych zastosowań, spośród których płyn do mycia naczyń jest tylko jednym. Z sody (tym razem oczyszczonej!) można zrobić nawet szampon czy pastę do mycia ciała.
Szczególnie jeśli rzeczywiście na jedno pranie miałoby wystarczyć kilka łyżek stołowych, myślę, że to wciąż lepszy wybór niż proszek, którego trzeba nasypać więcej, a do tego pewnie został sprowadzony z zagranicy. Czy recyklingowalne opakowanie jest tego warte? To po raz kolejny jest wybór między większym a mniejszym złem.

Tak czy inaczej - z czystym sumieniem polecam ten sposób na pranie. Jest to zdecydowanie najlepszy środek, jaki do tej pory znalazłam, przyjazny zarówno dla środowiska, jak i dla użytkownika. Cenowo natomiast jest porównywalny z chemicznymi proszkami do prania lub niewiele tańszy - za 2 kg proszku zapłacimy niecałe 20 złotych, pod warunkiem, że wybierzemy stacjonarne sklepy.
W Biogo, gdzie robiłam zakupy we Wrocławiu, 1 kg boraksu kosztuje 9,99 zł, natomiast 1 kg sody kalcynowanej 7,49 zł. Za mydło zapłaciłam chyba 1,49 zł. Najdroższy z pewnością jest olejek, ale tutaj dużo zależy od indywidualnych upodobań, jako że ceny wahają się od 7 zł do nawet 20. Taki olejek jest za to bardzo wydajny i można dodawać go nie tylko do proszku czy płynu, ale też do domowego dezodorantu czy oleju do ciała. No, do wszystkiego!

2 komentarze:

  1. Do prania polecam olejek z drzewa herbacianego. Oprócz działania dezynfekującego likwiduje ew. brzydki zapach. Do tego kilka kropli np. Ylangu i jest świetnie. Polecam olejki Dr Beta eterycznie.pl
    Równie dobry jest eko płyn dezynfekujący na bazie olejków ponieważ olejki są silnie bakterio, grzybo i wirusobójcze. Wystarczy dodać do wody olejki eteryczne i wlać do butelki ze spryskiwaczem. należy pamiętać o porządnym wstrząśnięciu przed użyciem ponieważ olejki nie rozpuszczają się w wodzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję! Myślę, że płyn na bazie olejków ma większe szanse przekonywania niż ten na bazie octu :) Na pewno to sprawdzę!

      Usuń