poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Wielkanocne snucie planów

Kiedy wróciłam wczoraj do domu, nie spodziewałam się jeszcze, co mnie czeka. Zaczęło się niepozornie - wiadomością z pytaniem, co słychać od kolegi, którego jakiś czas temu zapraszałam do siebie na Wielkanoc. Później przyszło: "jestem teraz 3 tygodnie w Chorwacji, może wpadniesz?".
Pierwsze, co pomyślałam, to że kocham tych ludzi, których poznaję w podróży. Impreza w weekend w Wilnie, przyjeżdżaj! Koncert w środę w Tallinie, będziesz? A może odwiedzisz mnie w Chorwacji, bo przecież mieszkasz tylko 1000 kilometrów dalej? Wszystko wydaje się być takie proste i bezproblemowe.

A później do mnie dotarło, że przecież... zaraz, zaraz.
Zawsze chciałam być tą super spontaniczną, dającą się ponieść okazji osobą. Wiem, że często sprawiam takie wrażenie, ale rzecz w tym, że moja rzekoma spontaniczność jest bardzo dokładnie wykalkulowana. Nie wiem, od jak już dawna obiecywałam sobie, że od teraz akceptuję każdą pojawiającą się szansę, nie ma, że boli - mimo to zawsze pojawiało się COŚ. Potrafiłam wrócić z Serbii do domu na weekend, bo zaplanowałam, że w ten akurat weekend będę robić coś tam w Polsce.
Absolutnie z nikim się nie umawiałam, nic mnie tak naprawdę nie sprowadzało szczególnie mocno, ale nie - ja zaplanowałam.
Otrzymywałam szalenie kuszące propozycje, o jakich wcześniej naprawdę marzyłam, ale nie - ja zaplanowałam.
Moje plany zawsze były sztywne i absolutne, jeśli już coś sobie ustaliłam, to zrobiłam to i koniec, kropka, nie ma dyskusji. Prawie za każdym razem później tego żałowałam, szczególnie w podróży.

Dlatego dotarło do mnie - przecież to wszystko jest takie proste i bezproblemowe.
Lubię tego człowieka? Lubię.
Mam wolne? Mam.
Rozważałam wykorzystanie przerwy wielkanocnej na jakąś podróż? Rozważałam.
Dotarcie do Chorwacji jest osiągalne? Jak najbardziej.

Więc w czym problem? Jeśli chcę naprawdę prowadzić spontaniczne, nomadyczne życie, to warto zacząć zaraz, a nie w wyimaginowanym "kiedyś". To akurat świetna okazja.

Internet mówi, że jest tam właśnie tak. [źródło: http://www.coloursofistria.com/cms_media/images/01-DESTINACIJE/Umag/645x280/umag-645x280-03.2.jpg ]
A zatem te święta zamierzam spędzić na wybrzeżu Adriatyku, w doborowym towarzystwie, z dobrym winem, ukulele i psem. Jestem tak podekscytowana, że chyba nie można było podjąć lepszej decyzji!

Dlatego też chciałam podzielić się radosnym przesłaniem - łapcie okazje! Drugi raz się nie powtórzą. Wychodzenie ze strefy komfortu to banał, ale naprawdę często rezygnujemy z czegoś bez rzeczywistego powodu. Zobaczcie, jak pięknie prosta była ta komunikacja i jak zupełnie niepotrzebnie się takie rzeczy utrudnia na co dzień. Życie jest na tyle skomplikowane, że nie ma sensu jeszcze sobie dokładać.

Z tego miejsca życzę miłego dnia i udanych świąt - lecę się pakować!