A później pojawiły się ładnie zapakowane (w kolorową, plastikową folię, a jakże) jednorazowe odpowiedniki.
Wielka ulga.
Mniej więcej tak to wyglądało w moim przypadku. Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek sama z siebie choćby rozważę powrót do tej zmory dzieciństwa — a jednak stało się! Na fali wczesnojesiennego szału na wprowadzanie w moje życie zmian prowadzących do świadomego bycia jeszcze bardziej ekologiczną znalazł się i ten punkt. W końcu co może być prostszego? Przy najbliższej wizycie w domu poprosiłam mamę o zaprezentowanie mi jej nieco zapomnianej kolekcji chusteczek i wybrałam kilka, które zabrałam do siebie.
Muszę przyznać, że początkowo byłam bardzo zadowolona. Wbrew mojemu wcześniejszemu przekonaniu, doszłam nawet do konkluzji, że wolę materiałowe chusteczki. Kiedy używałam jednorazowych, zwykle walały się wszędzie. Wygniecione papierowe kulki na szafce nocnej, biurku, w torebce, plecaku i kieszeniach wszystkich możliwych noszonych ubrań nie należą do estetycznych. Tutaj materiałowe zyskują znaczną przewagę - nie tylko zwykle używam jednej naraz, więc jej pilnuję i nic się nie wala, ale też wyciąganie z kieszeni białej, koronkowej chusteczki zamiast bibułkowego gniota wygląda o wiele bardziej... szykownie.
![]() | ||
Tak, to jest ten moment, w którym do pamięci napływają wszystkie te wiktoriańskie damy ze swoimi chusteczkami. [źródło: http://bumblebeelinens.com/images/JUMBO/Hankie_HFW-001.jpg ] |
Co mnie ciekawiło, to fakt, jak poradzę sobie w sytuacji poważnego kataru. Przez całą zimę wyglądało na to, że idzie mi nieźle. Nawet, kiedy czułam się nieco przeziębiona, wystarczyło, że wcisnęłam w domowy grafik jakieś nieplanowane pranie.
Problem pojawił się w ubiegłym tygodniu. Wrodzone mi roztrzepanie sprawia, że małe przedmioty nie mają ze mną długiego życia, zwłaszcza, jeśli są używane. Najczęściej ślad po nich się urywa albo giną w drastycznych okolicznościach. Kiedy mój układ odpornościowy postanowił zastrajkować, trzy chusteczki, których nie udało mi się zgubić, poległy na polu walki mniej więcej w półtora godziny.
Niestety, musiałam na moment wrócić do jednorazówek. Na szczęście udało mi się "zmieścić" w jednym kartonowym opakowaniu, więc nie wyszło aż tak źle!
![]() |
Mniej więcej tak się czułam. [źródło: http://cdn2.blisstree.com/wp-content/uploads/2011/10/shutterstock_79632103.jpg ] |
Na koniec jeszcze znaleziony w sieci obrazek, tłumaczący, dlaczego warto nosić przy sobie chusteczkę. Od siebie tylko dodam, że nie polecam czyścić nimi okularów, mogą się porysować. W tym celu tylko ściereczki z mikrofibry od optyka!
![]() |
Zawsze miałam tylko nadzieję, że te chusteczki oferowane płaczącym damom nie były wcześniej używane. [źródło: https://content.artofmanliness.com/uploads/2012/02/Handkerchief-2-1.jpg ] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz